"Dolny Śląsk, poniemiecka przeszłość, spalona słońcem ziemia, intensywna, mieniąca się kolorami jesień i małe miasteczko
u stóp gór. Tam przyjeżdża on, mężczyzna, który wciąż ucieka. Kiedyś wydarzyło
się coś, przez co już nigdy nie będzie mógł normalnie żyć, nie zazna
spokoju. Ale spotyka ją, śliczną nauczycielkę, której brakuje wiary w
siebie i którą dusi małomiasteczkowy konwenans. Ich spotkanie jest jak
cud,
jesień wybucha, słońce pali, rodzi się miłość.
Ale los zadrwi znowu, z obojga...."
źródło opisu: http://www.wydawnictwofilia.pl/
źródło okładki: http://www.wydawnictwofilia.pl/
Moje pierwsze wrażenia po przeczytaniu książki to ......
- O nie......
- Kurcze ......
- Rewelacja.....
Książka jest tak napisana, że
czytelnik już od pierwszych stron jest w napięciu.
Niby banalny romans
jakich wiele ale nie....
Pogmatwane losy bohaterów, sprawiają, że powieść już nie jest tak banalna.
To typowe u Pani
Agnieszki dlatego nie możesz się oderwać od tej książki, zarywasz noc
ale co tam noc warto i zawsze jest mało i mało... chce się więcej.
Autorka zostawia czytelnika totalnie rozbitego, ma się mętlik w
głowie, snuje spiskowe rozwiązania historii Moniki, Jarka i Grześka. Czy
trafni się za autorką?
Oj wątpię, Ona jest mistrzynią w tworzeniu takich pogmatwanych historii, dlatego tak uwielbiamy jej książki.
Rączki zacieram, ziółka na uspokojenie kupione bo w II tomie to dopiero będą emocje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz